Jak poradzić sobie z jesienną melancholią?

Coraz mniej światła, częste deszcze i szaruga...

Jesienna słota to czas melancholijny i refleksyjny. Coraz mniej światła, częste deszcze i szaruga. Zbliżający się koniec roku to dla wielu czas podsumowań. W międzyczasie święto zmarłych... Trzeba przyznać, że kolorowe liście wirujące z drzew trochę się gubią w ogólnym przygnębieniu... mieszają się z błotem i deszczem. 

Warto w tym czasie zatrzymać się, nie próbować wbrew sobie walczyć, rzucać się w wir aktywności, by jak najszybciej pozbyć się smutku. Smutek, to emocja i jak każda emocja, nie jest niczym złym. Nie ma nic złego ani zagrażającego w chwilach jesiennej melancholii. Czasem warto refleksyjnie spojrzeć na swoje bieżące życie, porównać ze swoimi oczekiwaniami, może też przyjrzeć się samym oczekiwaniom. 

Choć nie zawsze jest przyjemny, to jednak smutek to piękna i ważna emocja. Zakrzywia soczewki naszego spostrzegania w przedziwny sposób. Wyostrza te miejsca, które są dla nas szczególnie ważne, kieruje całą naszą uwagę ku wartościom, nadającym naszemu życiu sens. Pozwala nam też pożegnać się ze stratami i przyjąć nieuniknione zmiany. 

Dlatego warto znaleźć chwilę na nostalgiczny spacer lub samotny wieczór na kanapie w rozciągniętym swetrze przy kubku parującej herbaty z imbirem. Dlatego warto posłuchać uważnie, z ciekawością, tego małego szarego chochlika, który szepcze do ucha, nie zawsze miłe rzeczy. Posłuchać i wyciągnąć wnioski. Co dla mnie ważne?  Czy żyje w zgodzie z własnymi wartościami? W jakim kierunku chce zmierzać dalej?

Jak o siebie zadbać?

Dla wielu z nas słuchanie swoich emocji to nie jest naturalny stan, dlatego przygotowałam kilka wskazówek, jak do tego się zabrać. 

Smutek lubi ciepło i przytulne miejsca. Wybierz sobie chwilę, w której możesz pobyć sam ze sobą. Zadbaj o komfort i ciepło. To może być wygodny fotel, miękki dywan przed kominkiem. Możesz też opatulić się ciepłym szalikiem czy miłym szalem i wyjść na spacer do parku lub lasu. 

Smutek potrafi wciągać jak wir i zawężać odbiór rzeczywistości, dlatego warto zadbać o swoje zmysły, które będą naszym punktem zaczepienia. To może być blask ognia, zapachowa świeca, ulubiona herbata czy piękne okoliczności przyrody. Nie polecam alkoholu, bo mimo ogólnej opinii "rozweselacza" jest substancją o działaniu depresyjnym.

Kiedy już znajdziesz, tę chwilę, to otwórz się na nią. Przyjmij ją z ciekawością. Możesz potraktować smutek jak wspomnianego wyżej skrzata, który ma ważne wiadomości. Zaproś go i powiedz mu, że chętnie go wysłuchasz. Możesz ustalić  też z nim zasady, np. "żadnego krytykowania".

Otwórz się na napływające myśli i obrazy, zadając sobie pytanie "co jest dla mnie ważne?" , "Co mi one chcą powiedzieć, przekazać?" Pobądź z nimi chwilę. Nie odpychaj ich, bo to tylko myśli, tylko obrazy. Mogą być ważne, a mogą nic nie znaczyć. Zastanów się, czego potrzebujesz i co możesz w tym kierunku zrobić". 

Najczęściej smutek przypływa i odpływa, zostawiając spokój i akceptację. Jeśli jednak nowe myśli wciąż napływają, ale nie wnoszą nic nowego, zauważ to i łagodnie skieruj swoją uwagę na przyjemne punkty zaczepienia - zmysłowe doznania. Zauważ otaczające piękno i rozszerz swoją perspektywę na to, co Cię otacza. Pozwól, by przyjemność ze zmysłów zastąpiła smutek. Po takim spotkaniu ze skrzatem możesz spokojnie wrócić do rzeczywistości i codziennych obowiązków. 

Uwaga na potwory

A jednak jesienią obserwuje się również wzrost prób samobójczych i rozpoznawania depresji klinicznej. Czy to w porządku, by namawiać do zatopienia w smutku w tak ryzykownym czasie? Tak. To wynika z różnic między  depresją a normalnym smutkiem, bo to nie są te same rzeczy. Depresja jest stanem organizmu, który ma wiele przyczyn. Jedną z nich jest długotrwała deprywacja  naszych podstawowych potrzeb. Może pojawić się, gdy przez długi czas nie respektujemy, tego co pojawiający się w różnych chwilach smutek chce nam powiedzieć, odganiamy go jak natrętną muchę - bo przecież nie da się cieszyć bieżącą chwilą, realizować celów, leżąc na kanapie z kubkiem herbaty.  Presja współczesnych czasów nie uwzględniła emocji w swoich analizach, jest obliczona na sukces. A sukces często wiąże się z masą wyrzeczeń, które stoją w sprzeczności z naszymi wartościami, a najczęściej z naszymi potrzebami - nawet tak podstawowymi jak sen, odpoczynek, kontakt z drugim człowiekiem czy kontakt z naturą. 

Depresja to nie zwykły, głęboki smutek, tylko ogromne cierpienie nasączone poczuciem winy i bólu. To zupełnie inny stwór. To wrzeszczący potwór w poszarpanych czarnych szatach. On nie szepcze do ucha o wartościach. On krzyczy na nas, krytykuje i sprawia, że nie widzimy w sobie siły do zmiany - nie widzimy możliwości zrobienia nawet kroku. Tak, to jest potwór. Potwór, z którym mierzę się w gabinecie wspólnie z pacjentami. Potwór, z którym walka trwa nawet kilka miesięcy. 

Wiem dobrze ja wygląda ten potwór i jak potrafi krzywdzić swoją ofiarę, dlatego zachęcam do działania zanim się pojawi. Profilaktyka depresji to w największym skrócie - dbanie o siebie, o swoje potrzeby.   A smutek jest oknem, pozwalającym nam dostrzec te potrzeby. Niestety w wychowaniu wielu z nas zabrakło tego elementu. Rodzice zadbali o nasze kształcenie, umiejętności przydatne w pracy zawodowej. Nikt jednak nie pokazał jak przeżywać smutek, jak go słuchać i jak sobie z nim radzić. Najczęstszym sposobem radzenia sobie z nim, którym dysponują osoby zgłaszające się na terapię, jest tłumienie i odwracanie uwagi. Żeby pokazać jak nieskuteczne są te strategie często używam metafory muru. Kiedy widzimy zagrożenie i chcemy się przed nim obronić - możemy stworzyć mur, wielki ceglany mur, którego nie da się przebić. Taki mur ma dać nam bezpieczeństwo. I wszystko byłoby w porządku, gdyby smutek był naszym wrogiem i pochodził z zewnątrz. On jednak jest naszym prywatnym chochlikiem, mieszkającym wewnątrz nas. Więc kiedy próbuje się wydostać, a my stawiamy mur, to zwyczajnie blokujemy go w sobie. Nie pozwalamy mu wyjść i odejść.  Dopiero przeistaczając się w Potwora może się przedostać, ale wtedy już nie jest naszym sprzymierzeńcem. A nasze życie przeistacza się w ciągłą walkę. 

Kiedy zwrócić się o pomoc?

Z całych sił zachęcam do profilaktyki, bo nikomu nie życzę walki z potworem, jednak wiem jak trudno zmienić utarte szlaki. Wiem, że mimo prób i starań, potwór czasem się pojawia. Jeśli tak się zdarzy, nie czekaj aż Cie zje. Jeśli czujesz, że Twój smutek zmienia się i odbiera Ci siły do codziennych obowiązków, nie pozwala odpocząć, kiedy dostrzegasz, że jego głos jest ostry i krytyczny - nie czekaj. To walka, w której potrzebujesz posiłków. Możesz się zgłosić do lekarza pierwszego kontaktu, który pokieruje Cię do właściwego specjalisty. Możesz też skonsultować się z psychologiem prywatnie. W PsychoMotywacji oferujemy terapię depresji metodą popartą badaniami. Czym wcześniej działasz, tym mniej tracisz.

Autor: Aleksandra Szyper-Maciejowska